środa, 3 maja 2017

Wielki Real ośmiesza bezradne Atletico

Powiedzenie, że Atletico Madryt to taka dziwka Realu nie jest powiedziane w żaden sposób na wyrost. Niebywałe, ale takiej serii porażek z jednym zespołem, w ramach Ligi Mistrzów, nie ma żaden zespół. Od sezonu 13/14 włącznie, Atletico rok w rok ulega Realowi w najbardziej prestiżowych rozgrywkach. Jednakże pojedynki między tymi drużynami zawsze były bardziej wyrównane, aniżeli jednostronne. Nie było tak tym razem. Być może to jakiś fatum, który ma również Arsenal trafiający na Barcelonę lub Bayern i zawsze nie potrafiący zwycięsko wyjść z tej batalii.

Wczorajszy mecz dobitnie uświadomił, niektórych tylko utwierdził w przekonaniu, że Real Madryt to obecnie najlepsza drużyna na świecie. Nie zmieni tego fakt, że przegrali, mimo tego, że i tak stworzyli więcej okazji strzeleckich, z Barceloną. Nie zapominajmy, że Real był tuż po wyczerpującym, bo trwającym aż 120 minut, meczu z Bayernem, który zagrali na bardzo dużej intensywności. No i oczywiście, wielki mecz zagrał pewien genialny Argentyńczyk – Lionel Messi. Z bólem serca to powiem, ale Królewscy grają coraz bardziej milszą dla oka piłkę, o wiele bardziej niż Barcelona, która przecież z tego zasłynęła. Przede wszystkim, Real stał się kolektywem. Można im zarzucać, że zdobywają gole wyłącznie z wrzutek, proszę jednak zwrócić uwagę na to, jak wygląda przebieg akcji, zanim ta wrzutka zostanie zrealizowana.

Zawsze iście cudownym doświadczeniem było oglądanie Xaviego i Iniesty, którzy dystrybuowali piłkę z jednego skrzydła na drugie. Teraz podobne wrażenie, aczkolwiek nie tak cudowne, może powodować oglądanie takich wirtuozów, jak Kroos, czy Modrić. Świetnie wkomponowali się w koncepcję ataku pozycyjnego.

Wczorajsza rola Kroosa, czy Modricia była jednak inna, niż się spodziewałem. Real wyszedł bez nominalnych skrzydłowych, przez co Niemiec i Chorwat musieli wspierać odpowiednio Marcelo i Carvajala (w pierwszej połowie tylko, bo tuż po przerwie, został zmieniony przez Nacho). Potwierdzają to heatmapy obu zawodników.


Imponujące są ich statystyki podań, Kroos wykonał 104 podań, z czego 96% było celnych, a Modrić 83, z czego 94% celnych. Tak się przedstawiała ich mapa podań:


Pomimo braku nominalnych skrzydłowych, Los Blancos nastawieni byli na ataki skrzydłami, 46% ataków było przeprowadzonych lewą stroną, a 32% prawą.

Ich dominację nie tylko potwierdza posiadanie piłki, które wynosiło 62 do 38, ale także kolosalna różnica w sytuacjach bramkowych, 17 do 4. Rojiblancos pierwszy i jedyny celny strzał, oddali dopiero w 90 minucie meczu. Jak to mówią młodzi ludzie – masakracja.

Odniosę się teraz do indywidualnego występu Cristiano Ronaldo, o ile wiele można mu słusznie zarzucać, to jednak po zapoznaniu się ze specyfiką gry Realu, Portugalczyk wypełnia swoje zadania znakomicie. Chyba nie ma lepszego egzekutora od niego. Jeszcze nie tak dawno, relacja między bramkami Messiego i Ronaldo, w Lidze Mistrzów, wynosiła 11 do 2, teraz jest już tylko 11 do 10. To może tylko potwierdzać to, że Real staję się coraz lepszym zespołem. Rola Cristiano w zwycięstwa Realu może okazać się znikoma, jednakże należy ją docenić. Co by więcej nie mówić o Ronaldo, jego statystyki strzeleckie są uzależnione od tego, jak gra zespół. Zatracił już możliwość odwrócenia losów spotkania, gdy zespół jest w dołku. Nie jest to w żaden sposób krytyka, tylko przedstawienie obecnych realiów.

Podsumowując, Real jest już raczej pierwszym finalistą. Atletico raczej nie jest w stanie odrobić aż trzech bramek, musiałby się chyba wydarzyć cud, ale na pewno nie przy tak grających Królewskich.
Pozdrawiam, Kacper

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz