"Po czym Pan Bóg rzekł: «Oto człowiek stał się taki jak My: zna dobro i
zło; niechaj teraz nie wyciągnie przypadkiem ręki, aby zerwać owoc także
z drzewa życia, zjeść go i żyć na wieki»"
Biblia Tysiąclecia, Księga Rodzaju 3:22
"Najprostszym sposobem na zdobycie władzy nad narodem jest szerzenie terroru."
Józef Stalin
"Terroryzm to najpotężniejsza broń w rękach polityka, bo nic tak nie porusza ludzi jak strach przed nagłą śmiercią."
Adolf Hitler
Co robi zręczny polityk lub władca, gdy chce pozbyć się konkurenta, zdobyć władzę lub doprowadzić do pożądanego przez siebie konfliktu? Oczywiście nie czeka na korzystny zbieg okoliczności, tylko pomaga szczęściu. Nagle dochodzi do "incydentu", który staje się idealnym pretekstem do przekonania ludzi że nasza partia to najlepsza opcja, wprowadzenia bardziej opresyjnych przepisów lub nawet wypowiedzenia wojny. Operacje przeprowadzane "pod fałszywą flagą" mają długą historię. Możemy oczywiście przytoczyć różne wydarzenia:
- podpalenie Reichstagu w 1933 roku, o które oskarżono komunistów; niedługo później Hitler wygrywa wybory i błyskawicznie zdobywa coraz większą władzę w państwie;
- "incydent" w Mainila, po którym Rosjanie zaatowali Finlandię:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Incydent_w_Mainila
- "incydent" w Zatoce Tonkińskiej, po którym rozpętano Wojnę Wietnamską; później przyznano, że raporty zostały sfałszowane:
http://nsarchive.gwu.edu/NSAEBB/NSAEBB132/press20051201.htm
- czy nawet najgłośniejszy "incydent" terrorystyczny, zamach na World Trade Center - okazuje się, że USA bez żadnych dowodów oskarżyły Irak i weszły do tego kraju z wojskiem (poza tym wprowadziły u siebie przepisy znacznie zwiększające kontrolę nad społeczeństwem):
http://www.washingtonsblog.com/2012/10/5-hours-after-the-911-attacks-donald-rumsfeld-said-my-interest-is-to-hit-saddam-he-also-said-go-massive-sweep-it-all-up-things-related-and-not-and-at-2.html
Przykłady można mnożyć, w sumie przed każdym większym konfliktem zdarzały się "incydenty", co do których można z dużym prawdopodobieństwem założyć, że zostały przeprowadzone "pod fałszywą flagą". Technika jest bardzo prosta i skuteczna, pozwalając prawdziwym sprawcom na osiągnięcie swoich celów i nie ubrudzenie sobie przy tym rąk.
Oczywiście nie musimy tutaj odwoływać się do wielkich wydarzeń politycznych, ot choćby taki Marsz Niepodległości: wciąż zdarzały się starcia, niepokoje, bijatyki - oskarżano Narodowców o pieniactwo i agresję. I co ciekawe, co chwilę można było dowiedzieć się o podejrzanych przypadkach, gdzie Uczestnicy Marszu zeznawali, że to policja prowokowała zamieszki. Zdarzyło się nawet, że przyłapywano policjantów, którzy nie zdążyli jeszcze pozbyć się przebrań kibicowskich - ot, takie to były ataki "pod fałszywym szalikiem". Co jeszcze ciekawsze, po zmianie rządu nagle okazało się, że Marsz może odbyć się w sposób 100% pokojowy, a "agresywni" jeszcze niedawno Narodowcy nie wszczynają żadnych burd - cud, czy może po prostu skończyły się prowokacje?
Dobra, ale dlaczego rozpisuję się o takich banałach?
Kilka dni temu doszło do kolejnego ataku terrorystycznego, tym razem w Londynie. Co ciekawe, w rocznicę wydarzeń w Brukseli, także 22 marca. Tego rodzaju zamachów mieliśmy już wiele w Europie. Oczywiście niemal w każdym wypadku winę prędzej czy później przypisuje się radykalnym islamistom. I oczywiście - mniejsza lub większa część zamachów na pewno mogła być dziełem fanatyka religijnego... pytanie, czy wszystkie? Czy wobec powszechności operacji pod "fałszywą flagą" można mieć pewność, że rzeczywistymi sprawcami zawsze są muzułmanie? Czy nie są zastanawiające przypadki, gdzie domniemani zamachowcy pozostawiają w dogodnym miejscu własne dokumenty? Albo okazuje się, że sprawca akurat od dłuższego czasu jest znany policji i nie ma problemów z powiązaniem go z radykalnym islamem?
Terroryzm to broń polityczna. Polityką zajmują się władze. Władze mają środki i możliwości, by przeprowadzać różnego rodzaju inscenizacje. Czy można wykluczyć, że tak właśnie się dzieje?
Nie. I dlatego stara zasada mówi, by w razie wątpliwości zapytać: "cui bono?". Kto odniesie korzyść, kto wykorzysta te wydarzenia do usprawiedliwienia swoich poczynań? Czy muzułmanom (nawet zakładając, że mają plan "przejąć" Europę) opłaca się rozpalać nienawiść wobec siebie, gdy znacznie prostszym i bezpieczniejszym sposobem okazuje się zwyczajne zasiedlanie?
Jeśli nie wiadomo jak się zachować, to zawsze warto zachować się przyzwoicie. I mam poważne wątpliwości, czy pozwolenie na wciągnięcie się w "spiralę nienawiści", lub nawet wzięcie udziału w konflikcie zbrojnym, jest zachowaniem przyzwoitym.
Wystrzegałbym się ślepej nienawiści, na tle rasowym czy religijnym. Zwracałbym baczną uwagę, kto będzie próbował forsować prawa ograniczające swobody obywatelskie w imię ochrony przed terroryzmem. Kto będzie próbował ograniczać obywatelom prawo do posiadania broni. Kto będzie chciał wszczynać wojny, wkraczać do Bliskiego Wchodu, atakować islam.
Oczywiście nie chciałbym tutaj powiedzieć, że islam nie jest problemem w Europie. Nas to na szczęście nie dotyka, ale na Zachodzie i Północy sytuacja wygląda czasem bardzo nieciekawie. Na skutek wirusa "multi-kulti", źle pojmowanej i forsowanej "tolerancji" i pomysłów genderystów, społeczeństwa przegrywają pod naporem mas o innej mentalności, innej kulturze. Co można w związku z tym robić? Tutaj też zalecałbym podejście umiarkowane, ale twardo konserwatywne. Tradycyjny model rodziny, równość WSZYSTKICH wobec prawa, nie poddawanie się naciskom z Brukseli czy innego ośrodka - recepta wydaje się prosta.
Kiedyś spotkałem się opinią, że "narodowcy / prawicowcy generalnie zawsze są przeciwko obcym w swoim państwie" (cytat z pamięci, ale przekaz chyba dobrze oddany). Czy tak jest i czy taka powinna być postawa w obecnych czasach? Oczywiście, że nie. Każdy powinien mieć możliwość życia w naszym kraju, pod warunkiem oczywiście że chce żyć normalnie, pracować i przestrzegać polskiego prawa, w miarę możliwości nauczyć się języka. Powiem nawet, powinno się taką osobę przyjąć z otwartymi ramionami. Nie może być jednak zgody na to, byśmy we własnym kraju przestali być gospodarzem.
Władzę ustawodawczą w pewnym stopniu oddaliśmy Unii. Niestety realne wydaje się, by powstała także europejska prokuratura i europejska armia (w sumie to już podpisaliśmy porozumienia, na mocy których np. niemiecka policja mogłaby w pewnych okolicznościach podjąć interwencję w Polsce). Wysoce alarmująca powinna być dla każdego sytuacja, w której zatracimy zdolność do samostanowienia, a Bruksela narzuci nam prawo, które ograniczy nasze swobody. Właśnie w radio słyszałem, że brytyjskie służby domagają się dostępu do rozmów prowadzonych przez popularną aplikację...
Pewien Staś usłyszał kiedyś bardzo mądre słowa:
"Słuchaj, Stasiu! Śmiercią nie wolno nikomu szafować, ale jeśli ktoś
zagrozi twej ojczyźnie, życiu twej matki, siostry lub życiu kobiety,
którą ci oddano w opiekę, to pal mu w łeb, ani pytaj, i nie czyń sobie z
tego żadnych wyrzutów."
Cytat za Wikipedią.
Upewnijmy się więc, że w razie czego zawsze mamy z czego wypalić i czym się bronić - ale upewnijmy się także, czy nie strzelamy przypadkiem do zręcznie podsuniętego nam kozła ofiarnego.
Pozdrawiam, Korbel
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz