piątek, 10 marca 2017

Absurdy publicznej szkoły - przymus szkolny

Ostatnio byłem skory do przemyśleń na temat absurdów w publicznej szkole. W tym felietonie chciałbym przyjrzeć się jednemu z nich, czyli przymusowi szkolnemu. Przymus szkolny, inaczej mówiąc - obowiązek, zakłada, że każdy młody człowiek musi oddać się procesowi edukacji, zazwyczaj do określonego wieku, czyli w wypadku polskich standardów - do osiemnastego roku życia.
 

Według mnie jest to złe podejście, ale to wszystko jest elementem systemu, który, moim zdaniem, chce nas, młodych ludzi, wychować na swoich pupilków, innymi słowy - idiotów. Ten system nie stał się jednak doskonały, bo gdyby taki był, pewnie bym tego nie zauważył. Niestety, okazuję się pewnie jednym z nielicznych, którzy to zauważają, czy też o tym mówią. Większość pozostaje bezrefleksyjna i nawet nie widzi, jak publiczna szkoła robi z nich "wała". To wszystko ma swój określony cel, co odzwierciedlają każde wybory parlamentarne w Polsce od 1989-tego roku. A ustrój, w którym żyjemy, jest doskonały do tego, aby pewne elity polityczne realizowały swoje cele, które, notabene, nie służą dobrze Polsce. Demokracja to tyrania większości. W Polsce, niestety, więcej jest głupszych, niż mądrych. Skutkuje to tym, że od czasów obalenia komunizmu, główne twarze w polityce są niezmienne.

Nie tak dawno, na podstawach przedsiębiorczości, nauczycielka podała notatkę, w której zbulwersował mnie pewien fragment:
„Zespół będzie dobrze współpracował, jeśli będą przestrzegane takie zasady jak:
- demokracja”
Nie zgadzam się z tym, demokracja nie spowoduje tego, że zespół będzie dobrze współpracował, co wykaże na prostym przykładzie.
W pięcioosobowej firmie panuje demokracja, jeden z pracowników rzuca pomysł na to, aby firma odnotowała lepsze wyniki, zna się na tym i skuteczność tej propozycji wyniosłaby 95%. Niestety, reszta zespołu nie poparła jego pomysłu, jednak nie potrafili oni podać sensownych argumentów przeciw. Przy głosowaniu jest 4 do 1 dla przeciwników tego pomysłu. I tak w ten sposób odrzucono dobry pomysł, który nawet nie spotkał się z argumentami przeciw. W demokracji możesz się podzielić opinią na dany pomysł, ale przy głosowaniu nie musisz jej pokazywać, głosujesz za, bądź przeciw.

Tak demokracja działa również w polityce, u władzy są Ci, którzy rzucą puste hasełka, kuszące głupią masę. Szczerze to współczuję ludziom przekonanych do tego, iż większość elektoratu PiS-u, czy PO, zapoznała się z programem tychże partii. Mądrzy ludzie, nieowijający w bawełnę, są niestety na marginesie i zdrowy rozsądek jasno mówi, że w obecnym ustroju nie dostaną się do władzy. Dlaczego tak się dzieje? A no, bo jest takie powiedzenie:

"
Mądry człowiek uważany jest za mądrego wśród ludzi mądrych, zaś mądry człowiek wśród ludzi głupich, postrzegany jest, jako głupszy od nich".

Wracając do przymusu szkolnego.
W przymusie szkolnym wmawia nam się, że istnieje równość wśród młodzieży. Ta równość to tylko pozory. Równością nie nazwiemy tego, że każdy w klasie ma tyle samo lat. Co z tego, że wszyscy w klasie będą mieć tyle samo lat, skoro każdy z nich będzie miał inną przyswajalność wiedzy. Równość byłaby wtedy, gdyby klasę tworzyły osoby o podobnym poziomie przyswajania wiedzy i nieważne, w jakim wieku. Chyba każdy się ze mną zgodzi, że w prawie każdej klasie, jest więcej głupszych, niż mądrzejszych. Prawda? Jednak program nauczania jest dla mądrego i głupiego taki sam. Co gorsza, ten program, z racji tego, że stosuje się demokratyczne zasady, jest dostosowany do tych głupszych, bo ich jest więcej.

Kolejnym nieporozumieniem jest to, że państwo narzuca rodzicom posyłanie dzieci do szkoły w ustalonym wieku. Skutkuje to, co opisałem wyżej. Przecież to rodzic powinien decydować, kiedy i czy w ogóle, pośle swoje dziecko do szkoły. Oczywiście, mogłyby się pojawiać zmartwienia, że rodzice niektórych dzieci nie dbałyby o edukację swoich dzieci, wtedy jest to patologia. Ależ pragnę zauważyć, że w obecnym systemie ta patologia i tak występuje, mimo przymusu szkolnego.


Bardzo istotną kwestią jest to, że szkoła powinna zostać sprywatyzowana, w mojej okolicy znajduje się prywatna szkoła podstawowa i z opinii rodziców nie wynika, aby była gorsza od publicznej, wypadała nawet lepiej w bezpośrednim starciu. Z mojego punktu widzenia, szkoła to powinien być przywilej, nie przymus. Przywilej do lepszego życia. Zresztą, o wiele więcej nauczyłem się wykazując własną inicjatywę, aniżeli tego, co w publicznej szkole. Zaraz, skoro nauczyłem się więcej, wykazując własną inicjatywę, to, dlaczego mam płacić podatki utrzymujące tę instytucję? Toż to nonsens. Gdybym płacił za posyłanie mojego dziecka do prywatnej szkoły, robiłbym to dobrowolnie i gdyby okazało się, że poziom jest za niski, to naturalnie w świecie wypisałbym swoje dziecko z tejże szkoły.

Podsumowując, przymus szkolny to jeden z absurdów obecnego systemu szkolnictwa. Daje on pozorną równość wśród młodzieży, która obejmuje wyłącznie wiek. Publiczna szkoła chce zrobić z nas idiotów, abyśmy w przyszłości stali się bezrefleksyjni i łapiący wszystkie puste hasełka polityków, a mądrych ludzi traktowali jak wrogów. Nie chcę tego wszystkiego mieszać do polityki, ale łączenie pewnych faktów do tego doprowadza. 


Pozdrawiam, Kacper

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz