Ostatnio byłem skory do przemyśleń na temat absurdów w publicznej
szkole. W tym felietonie chciałbym przyjrzeć się jednemu z nich, czyli
przymusowi szkolnemu. Przymus szkolny, inaczej mówiąc - obowiązek,
zakłada, że każdy młody człowiek musi oddać się procesowi edukacji,
zazwyczaj do określonego wieku, czyli w wypadku polskich standardów - do
osiemnastego roku życia.
Według mnie jest to złe podejście, ale to
wszystko jest elementem systemu, który, moim zdaniem, chce nas, młodych
ludzi, wychować na swoich pupilków, innymi słowy - idiotów. Ten system
nie stał się jednak doskonały, bo gdyby taki był, pewnie bym tego nie
zauważył. Niestety, okazuję się pewnie jednym z nielicznych, którzy to
zauważają, czy też o tym mówią. Większość pozostaje bezrefleksyjna i
nawet nie widzi, jak publiczna szkoła robi z nich "wała". To wszystko ma swój określony cel, co odzwierciedlają każde wybory parlamentarne w Polsce od 1989-tego
roku. A ustrój, w którym żyjemy, jest doskonały do tego, aby pewne
elity polityczne realizowały swoje cele, które, notabene, nie służą
dobrze Polsce. Demokracja to tyrania większości. W Polsce, niestety,
więcej jest głupszych, niż mądrych. Skutkuje to tym, że od czasów
obalenia komunizmu, główne twarze w polityce są niezmienne.
Nie tak dawno, na podstawach przedsiębiorczości, nauczycielka podała notatkę, w której zbulwersował mnie pewien fragment:
„Zespół będzie dobrze współpracował, jeśli będą przestrzegane takie zasady jak:
- demokracja”
Nie zgadzam się z tym, demokracja nie spowoduje tego, że zespół będzie dobrze współpracował, co wykaże na prostym przykładzie.
W
pięcioosobowej firmie panuje demokracja, jeden z pracowników rzuca
pomysł na to, aby firma odnotowała lepsze wyniki, zna się na tym i
skuteczność tej propozycji wyniosłaby 95%. Niestety, reszta zespołu nie
poparła jego pomysłu, jednak nie potrafili oni podać sensownych
argumentów przeciw. Przy głosowaniu jest 4 do 1 dla przeciwników tego
pomysłu. I tak w ten sposób odrzucono dobry pomysł, który nawet nie
spotkał się z argumentami przeciw. W demokracji możesz się podzielić
opinią na dany pomysł, ale przy głosowaniu nie musisz jej pokazywać,
głosujesz za, bądź przeciw.
Tak demokracja działa również w polityce, u władzy są Ci,
którzy rzucą puste hasełka, kuszące głupią masę. Szczerze to współczuję
ludziom przekonanych do tego, iż większość elektoratu PiS-u, czy PO,
zapoznała się z programem tychże partii. Mądrzy ludzie, nieowijający w
bawełnę, są niestety na marginesie i zdrowy rozsądek jasno mówi, że w
obecnym ustroju nie dostaną się do władzy. Dlaczego tak się dzieje? A
no, bo jest takie powiedzenie:
"Mądry człowiek uważany jest za mądrego wśród ludzi mądrych, zaś mądry człowiek wśród ludzi głupich, postrzegany jest, jako głupszy od nich".
Wracając do przymusu szkolnego. W przymusie
szkolnym wmawia nam się, że istnieje równość wśród młodzieży. Ta
równość to tylko pozory. Równością nie nazwiemy tego, że każdy w klasie
ma tyle samo lat. Co z tego, że wszyscy w klasie będą mieć tyle samo
lat, skoro każdy z nich będzie miał inną przyswajalność wiedzy. Równość
byłaby wtedy, gdyby klasę tworzyły osoby o podobnym poziomie
przyswajania wiedzy i nieważne, w jakim wieku. Chyba każdy się ze mną
zgodzi, że w prawie każdej klasie, jest więcej głupszych, niż
mądrzejszych. Prawda? Jednak program nauczania jest dla mądrego i
głupiego taki sam. Co gorsza, ten program, z racji tego, że stosuje się
demokratyczne zasady, jest dostosowany do tych głupszych, bo ich jest
więcej.
Kolejnym nieporozumieniem jest to, że państwo narzuca rodzicom posyłanie dzieci do szkoły w ustalonym wieku. Skutkuje
to, co opisałem wyżej. Przecież to rodzic powinien decydować, kiedy i
czy w ogóle, pośle swoje dziecko do szkoły. Oczywiście, mogłyby się
pojawiać zmartwienia, że rodzice niektórych dzieci nie dbałyby o
edukację swoich dzieci, wtedy jest to patologia. Ależ pragnę zauważyć,
że w obecnym systemie ta patologia i tak występuje, mimo przymusu
szkolnego.
Bardzo istotną kwestią jest to, że szkoła powinna zostać
sprywatyzowana, w mojej okolicy znajduje się prywatna szkoła podstawowa i
z opinii rodziców nie wynika, aby była gorsza od publicznej, wypadała
nawet lepiej w bezpośrednim starciu. Z mojego punktu widzenia, szkoła to
powinien być przywilej, nie przymus. Przywilej do lepszego życia.
Zresztą, o wiele więcej nauczyłem się wykazując własną inicjatywę,
aniżeli tego, co w publicznej szkole. Zaraz, skoro nauczyłem się
więcej, wykazując własną inicjatywę, to, dlaczego mam płacić podatki
utrzymujące tę instytucję? Toż to nonsens. Gdybym płacił za posyłanie
mojego dziecka do prywatnej szkoły, robiłbym to dobrowolnie i gdyby
okazało się, że poziom jest za niski, to naturalnie w świecie wypisałbym
swoje dziecko z tejże szkoły.
Podsumowując, przymus szkolny to jeden
z absurdów obecnego systemu szkolnictwa. Daje on pozorną równość wśród
młodzieży, która obejmuje wyłącznie wiek. Publiczna szkoła chce zrobić z
nas idiotów, abyśmy w przyszłości stali się bezrefleksyjni i łapiący
wszystkie puste hasełka polityków, a mądrych ludzi traktowali jak
wrogów. Nie chcę tego wszystkiego mieszać do polityki, ale łączenie
pewnych faktów do tego doprowadza.
Pozdrawiam, Kacper
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz